Roman Opałka portret artysty konsekwentnego do końca
Roman Opałka (ur. 27 sierpnia 1931 w Abbeville-Saint-Lucien, zm. 6 sierpnia 2011 w Rzymie) – polski malarz i grafik, brat Henryka Opałki grafikai nestora polskich litografów . Twórczośc Romana Opałki zaliczamy do nurtu sztuki konceptualnej. W okresie II wojny światowej Opałka przebywał z rodziną w Niemczech. Z chwilą zakończenia działań wojennych powrócił do Francji, a w roku 1946 został repatriowany do Polski. Powtórnie wyjechał z kraju w roku 1977 i zamieszkał we Francji gdzie mieszkał aż do śmierci.
Roman Opałka, to jeden z najbardziej znanych i cenionych w świecie polskich twórców, malarz, który od kilkudziesięciu lat konsekwentnie tworzył obrazy, a w zasadzie jeden wielki, nieskończony obraz składający się z poszczególnych płócien, na których zapisywał czas za pomocą liczb.
Studiował w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi u Władysława Strzemińskiego i w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Zaczynał od malowania martwych natur, pejzaży, portretów, aktów, a także abstrakcji. Projektował plakaty i pocztówki, wykonał grafiki, próbował rzeźby. Później ten czas bardzo niechętnie wspominał. Zachowało się zresztą z tego okresu niewiele jego prac, jak np. ilustracje do eposu "Gilgamesz" czy do dwóch zbiorów bajek indonezyjskich Roberta Stillera: "Skamieniały statek" i "Niewinny tygrys". Część z wczesnych prac Opałka sam zniszczył w 1986 r., kiedy nie pozwolono mu wywieźć ich za granicę.
Od 1965 r. rozpoczął projekt życia, który przyniósł mu sławę i w końcu uznanie - "Opałka 1965. Od jednego do nieskończoności". Artysta białą farbą zapisywał na płótnie szeregi liczb; początkowo robił to na czarnym płótnie, zmienił je następnie na szare, i, od 1972, stopniowo rozjaśniał używane tło. Każdą liczbę dodatkowo wymawiał, nagrywając ją na magnetofon, a do skończonego obrazu dodawał swoje aktualne zdjęcie. Cykl ma przedstawiać upływ czasu człowieka.
Dopiero na początku lat 70. Opałka zdecydował, że poświęci się tylko projektowi zapisywania czasu. W 1970 roku zaczął nagrywać na magnetofon liczby wymawiane przy malowaniu (później taśmy zastąpiły płyty CD). W 1972 roku począł rozbielać tła obrazów tak, że każdy następny był o jeden procent jaśniejszy od poprzedniego. - Dążę do bieli mentalnej - zaznaczał. W efekcie po około 35 latach rozjaśniania kolejnych obrazów zaczął umieszczać białe liczby na białym tle.
W latach 70. w ramach projektu zaczął wykonywać też fotograficzne autoportrety, dokumentując zmiany, jakie odciska czas na jego obliczu. Na zdjęciach ubrany jest zawsze tak samo - zawsze w białą koszulę, ma ten sam wyraz twarzy i tak samo jest uczesany. Poza domem, na przykład w podróży, by nie przerywać pracy malował "Kartki z podróży" - rzędy liczb tuszem na brystolu.
"Obrazy liczone" Opałki na początku wywoływały skrajne reakcje: od uwielbienia do negacji, a nawet agresji - na wystawie w Budapeszcie ktoś napluł na jego obraz. Artysta długo czekał na docenienie jego sztuki. - Na początku nikt nie rozumiał tego, co robię. Nawet żona uważała, że zwariowałem - wspominał. Spotykał się z zarzutem, że jego obrazy są wręcz nudne, monotonne.
Najważniejsze w tej historii jest pojęcie czasu jednostkowego życia. Nie tylko mojego. Każdy artysta jest sakralną wartością, całym uniwersum. Nie ja wymyśliłem ten porządek, progresję liczb. Ja tylko zrozumiałem, że tą logiką można zbudować to, co my nazywamy czasem nieodwracalnym. Bo my w nim żyjemy, w fatum jednego istnienia - powiedział Opałka w jednym z wywiadów.
Z czasem idea Opałki została doceniona zarówno w kraju jak i za granicą. Prace artysty znalazły się w kolekcjach m.in. Muzeum of Modern Art i Guggenheim Museum w Nowym Jorku oraz w Centre Georges'a Pompidou w Paryżu. Gdy w 1995 r. Opałka pokazywał swoje prace w polskim pawilonie na Biennale w Wenecji, przed wejściem do niego gromadziły się tłumy. Choć sam artysta wolał, by widzowie oglądali jego obrazy w samotności, tak by mieli szanse powtórzenia rodzaju medytacji, która towarzyszyła zapisywaniu przez niego kolejnych liczb.
Radykalność decyzji i konsekwencja Romana Opałki uczyniła program Opałka 1965/1-∞ jednym z najważniejszych wydarzeń w historii sztuki przełomu XX i XXI wieku.
Doświadczajac kontaktu z twórczością artysty stajemy wobec nieuchronności przemijania i doświadczania nieskończoności jednocześnie.
Roman Opałka źródło |
Studiował w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi u Władysława Strzemińskiego i w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Zaczynał od malowania martwych natur, pejzaży, portretów, aktów, a także abstrakcji. Projektował plakaty i pocztówki, wykonał grafiki, próbował rzeźby. Później ten czas bardzo niechętnie wspominał. Zachowało się zresztą z tego okresu niewiele jego prac, jak np. ilustracje do eposu "Gilgamesz" czy do dwóch zbiorów bajek indonezyjskich Roberta Stillera: "Skamieniały statek" i "Niewinny tygrys". Część z wczesnych prac Opałka sam zniszczył w 1986 r., kiedy nie pozwolono mu wywieźć ich za granicę.
źródło |
Od 1965 r. rozpoczął projekt życia, który przyniósł mu sławę i w końcu uznanie - "Opałka 1965. Od jednego do nieskończoności". Artysta białą farbą zapisywał na płótnie szeregi liczb; początkowo robił to na czarnym płótnie, zmienił je następnie na szare, i, od 1972, stopniowo rozjaśniał używane tło. Każdą liczbę dodatkowo wymawiał, nagrywając ją na magnetofon, a do skończonego obrazu dodawał swoje aktualne zdjęcie. Cykl ma przedstawiać upływ czasu człowieka.
Pierwszy obraz namalowany w ramach tego projektu, nazwany przez twórcę "Detalem", znajduje się w Muzeum Sztuki w Łodzi. To czarne płótno o wymiarach 193 na 135 cm pokryte białymi liczbami od 1 do 35327 namalowanymi na nim cienkim pędzelkiem, zapisanymi kolejno w ciasnych równych poziomych rzędach. Następne obrazy - kolejne "detale" - są kontynuacją pierwszego; zapełnione są kolejnymi rzędami następujących po sobie liczb.
- Moja idea jest prosta jak życie, rozwija się od narodzin do śmierci - wielokrotnie Opałka mówił o swoim projekcie. - To zadanie na całe życie, bo ostatnia liczba, którą kiedyś namaluję, będzie oznaczać kres mego istnienia. Próbuję namalować coś, co nie było jeszcze namalowane. Namalować czas trwania jednej egzystencji - tłumaczył. Porównywał też swój projekt do zakładu Fausta z diabłem, zaznaczając, że nie chodzi jednak o wieczną młodość, lecz "o dzieło naprawdę skończone".
Dopiero na początku lat 70. Opałka zdecydował, że poświęci się tylko projektowi zapisywania czasu. W 1970 roku zaczął nagrywać na magnetofon liczby wymawiane przy malowaniu (później taśmy zastąpiły płyty CD). W 1972 roku począł rozbielać tła obrazów tak, że każdy następny był o jeden procent jaśniejszy od poprzedniego. - Dążę do bieli mentalnej - zaznaczał. W efekcie po około 35 latach rozjaśniania kolejnych obrazów zaczął umieszczać białe liczby na białym tle.
W latach 70. w ramach projektu zaczął wykonywać też fotograficzne autoportrety, dokumentując zmiany, jakie odciska czas na jego obliczu. Na zdjęciach ubrany jest zawsze tak samo - zawsze w białą koszulę, ma ten sam wyraz twarzy i tak samo jest uczesany. Poza domem, na przykład w podróży, by nie przerywać pracy malował "Kartki z podróży" - rzędy liczb tuszem na brystolu.
"Obrazy liczone" Opałki na początku wywoływały skrajne reakcje: od uwielbienia do negacji, a nawet agresji - na wystawie w Budapeszcie ktoś napluł na jego obraz. Artysta długo czekał na docenienie jego sztuki. - Na początku nikt nie rozumiał tego, co robię. Nawet żona uważała, że zwariowałem - wspominał. Spotykał się z zarzutem, że jego obrazy są wręcz nudne, monotonne.
źródło |
Każdemu obrazowi towarzyszyło zdjęcie twarzy Opałki, dokumentujące jego wygląd w momencie powstania obrazu, oraz nagranie wypowiadanych przez niego liczb. Wszystkie elementy instalacji wspólnie tworzyły audiowizualne przedstawienie przemijania.
Malował tylko do pięciu obrazów - "detali" - rocznie, posuwając się w nich za każdym razem o kilka tysięcy liczb. Między innymi, dlatego poszczególne prace uzyskują na rynku sztuki bardzo wysokie ceny - Opałka jest jednym z "najdroższych" polskich artystów współczesnych. W lutym 2010 roku nieznany nabywca kupił na aukcji w Sotheby's w Londynie trzy "detale" płacąc za nie aż 713 250 funtów. W momencie sprzedaży była to najwyższa kwota, jaką zapłacono za pracę żyjącego wówczas polskiego artysty.
źródło |
Radykalność decyzji i konsekwencja Romana Opałki uczyniła program Opałka 1965/1-∞ jednym z najważniejszych wydarzeń w historii sztuki przełomu XX i XXI wieku.
Doświadczajac kontaktu z twórczością artysty stajemy wobec nieuchronności przemijania i doświadczania nieskończoności jednocześnie.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Roman_Opa%C5%82ka
http://magazyn.o.pl/2010/roman-opalka-oktogon-art-stations-foundation-jaromir-jedlinski/
http://wyborcza.pl/1,75475,10074309,Zmarl_polski_malarz_Roman_Opalka.html
http://starakfoundation.org/pl/spectra/news/52,0
http://magazyn.o.pl/2010/roman-opalka-oktogon-art-stations-foundation-jaromir-jedlinski/
http://wyborcza.pl/1,75475,10074309,Zmarl_polski_malarz_Roman_Opalka.html
http://starakfoundation.org/pl/spectra/news/52,0